Portret aktualności nowiny

Portret a... poszukiwanie sprawcy

Portret pamięciowy

Portret pamięciowy nigdy nie jest identycznym wizerunkiem twarzy, ale dobrze narysowany znacznie ułatwia poszukiwanie sprawcy. Jego pomysłodawcą pod koniec XIX wieku był francuski urzędnik Alfonse Bertillon.

Dziś policyjne laboratoria korzystają z metod genetycznych. Do ustalenia sprawcy wystarczy niewielka ilość krwi, włosów, fragmenty tkanek, ślina.

Kiedyś metody identyfikacji były zupełnie inne. Ważny był wygląd, twarz, postawa, cechy charakterystyczne. To na ich podstawie identyfikowano przestępców. A ponieważ nie było technik utrwalających wygląd sprawców, policjanci tropiący przestępców musieli polegać na własnej spostrzegawczości i zdolności zapamiętywania.

Dlatego Eugeniusz Franciszek Vidocq, szef paryskiej grupy śledczej do zwalczania przestępczości, utworzonej na początku XIX wieku, postanowił szkolić pamięć. W ramach treningu organizował dla siebie i swoich ludzi w więzieniach tzw. parady więźniów, podczas których studiowali wygląd, postawę, mimikę i gesty skazanych. Vidocq był też twórcą potężnych rozmiarów kartoteki, w której figurowało 5 milionów przestępców.

(…)

Znacznie dalej w metodach identyfikacji osób poszedł Alfonse Bertillon, urzędnik zafascynowany biologią i rozwojem człowieka, jeden z ojców kryminalistyki. Uważał on, że nie sposób znaleźć dwóch ludzi o takich samych wymiarach kilkunastu części ciała, poza tym według niego szkielet ludzki po 20. roku życia przestawał rosnąć.

Zgodnie z tymi założeniami mierzył: wzrost, wysokość osoby siedzącej, rozwartość ramion, długość i szerokość głowy, szerokość twarzy, długość i szerokość prawego uda, długość lewego przedramienia, lewej stopy, średniego i małego palca lewej ręki, a wynik wpisywał do rejestru. W ten sposób w latach 80. XIX wieku stworzył antropometryczną kartotekę, która z powodzeniem funkcjonowała przez 20 lat. Bertillon jest też twórcą współczesnego portretu pamięciowego.

(…)

Najpierw był to tzw. portret mówiony, czyli szczegółowy rysopis cech zewnętrznych człowieka. Z czasem portret opisowy zaczęto utrwalać na papierze. Tak powstał portret obrazowy, również sporządzany na podstawie relacji naocznego świadka.

(…)

Z czasem metodę udoskonalono i powstał tzw. portret składany. Pierwszy opracowano w Lyonie w 1952 roku. Zdjęcia o wymiarach 13 x 18 cm cięto w poprzek tak, by uzyskać obraz włosów, czoła, brwi, oczu, nosa, ust i brody. Z takich fragmentów świadek składał portret sprawcy. Podobną metodę w 1969 roku opracował detektyw Hugh McDonald z Los Angeles, tyle że zamiast zdjęć użył arkuszy folii z elementami twarzy. W skład jego zestawu wchodziło 515 podstawowych folii, które nakładane na siebie tworzyły portret.

Świadkowie bardzo często mylą się przy ocenie wieku i wzrostu opisywanej osoby. Prawidłowość jest taka: jeżeli świadek jest niższy od osoby, którą zapamiętał, będzie zawyżał wzrost opisywanej osoby, jeśli jest wyższy - odwrotnie. Najlepiej zapamiętują i najłatwiej odtwarzają z pamięci, zwłaszcza różne drobiazgi, dzieci.

Problemem może być, że potrafią fenomenalnie zapamiętać kilka szczegółów, ale pozostałe elementy często sobie „dopowiadają”. W zapamiętywaniu rewelacyjni są konduktorzy. Mają niesamowicie wyćwiczoną pamięć wzrokową, potrafią bardzo dokładnie opisywać twarze.

Ofiary zgwałceń czy pobić gorzej zapamiętują szczegóły niż ofiary kradzieży. Osoby, które zostały zranione, pamiętają mniej szczegółów niż osoby, które nie odniosły ran.

(Jest to fragment artykułu. Całość w tradycyjnej, drukowanej wersjii miesięcznika „Policja 997”.)

więcej nowin o portretach