Portrety

Portret a... Teatr

Portret Sarmaty w karykaturze

W „Staroście kaniowskim” w krakowskim Starym Teatrze Maria Spiss ośmiesza szlachecki mit.

Spektakl grany jest na małej scenie, pomniejszonej ostro zwężającymi się drewnianymi ścianami i przytłoczonej niskim sufitem. W tym drewnianym pudełku oglądamy sarmackie egzemplarze ludzkie, grane z dystansem i kabaretową wyrazistością.

To bardzo zabawne, choć w istocie smutne przedstawienie. Sarmacki mit obnaża się na oczach widza. Topos fanatycznej służby kościołowi, szlacheckiego honoru czy romantycznej miłości przybiera formy komediowe, bliskie karykatury. Zamiast czułych kochanków, mamy starostę ordynarnie kłócącego się z ukraińską dziewką; zamiast rączego wierzchowca - jego karykaturę na biegunach. Końcowa rozprawa między starostą a hrabią przypomina zabawę chłopców w piaskownicy, tyle, że z efektami pirotechnicznymi.

W końcowym monologu główny bohater nieprzypadkowo wskazuje na „gruz olbrzymiej myśli”, karykatura jest zamierzona. Autorzy spektaklu nie mają co do sarmatyzmu złudzeń.Trochę jednak szkoda, że w szlacheckim świecie, nie znaleźli żadnej wartości, którą chcieliby obronić.

więcej nowin o portretach