Muzeum ŚLąskie
Mamy 585 prac, ale jest to zbiór otwarty. Dziś mamy ich tyle, jutro możemy mieć ich więcej, bo wciąż kupowane są nowe. Ostatnie zakupy to obraz Tadeusza Kantora i Jana Lebensteina.
Czyli jest lepiej niż w latach 90., gdy muzeum nie kupowało prawie niczego?
Na pewno mamy więcej pieniędzy na zakupy. Może nie jest tak, jakbyśmy marzyli, bo kryzys zrobił swoje i budżet został trochę przycięty. Jednak jest lepiej. Od czasu transformacji przez kilkanaście lat bardzo rzadko robiliśmy zakupy. Co najwyżej próbowaliśmy namawiać artystów po organizowanych u nas wystawach, aby coś nam zostawili. Czasami było to łączone z zakupami.
A przecież muzeum musiało nadrabiać stracony czas w gromadzeniu sztuki, bo powstało późno.
Malarstwo zaczęto gromadzić po restytucji w 1984 roku. Zdobycie obrazów powstałych wcześniej nie było już prostą sprawą. Co innego muzea, które działały od lat 40., które na bieżąco rejestrowały to, co się działo. Nam udało się zdobyć pojedyncze rzeczy, jak choćby obraz "Abstrakcja geometryczna" Andrzeja Wróblewskiego.
Obraz jest dwustronny i jako ciekawostkę dodam, że w Galerii zostaną pokazane obydwie strony.
Po jednej stronie mamy abstrakcję geometryczną, która była dla Wróblewskiego bardzo nietypowa. I patrząc na nią można poczuć, że to nie była do końca jego poetyka. To wczesny obraz, z 1948 roku, więc są to jego pierwsze eksperymenty z nowoczesnymi trendami, zanim jeszcze zaczął się okres socrealizmu, gdy abstrakcja stała się sztuką nie do przyjęcia.
Z drugiej strony namalował zaś tajemniczy portret.
Nie wiadomo, kogo przedstawia. Portret jest niedokończony. Ale Wróblewski raczej nie skupiał się na indywidualizacji postaci. Sądzę, że był w tym głębszy zamysł i nawet jeśli jest to autoportret lub portret jakiejś konkretnej osoby, to przesłanie miało być prawdopodobnie metaforyczne.