Z poręki Konrada Krzyżanowskiego zaznajamiał mnie z tą wzniosłą techniką młody semita, ucharakteryzowany na Diirerowskiego Chrystusa, kantor (podobno obecnie nazywa się Potocki, jest prof. Akademii Sztuk Pięknych w Monachium).
Lekcje odbywały się w obszernej i przewiewnej pracowni, zamieszkałej przez kilku uczniów Warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych, kolegów i przyjaciół kantora. Szerokie kapelusze, peleryny, cygańskie życie, fachowe rozmowy tych 18 — 20 letnich mistrzów wzbudzały we mnie należny podziw. Najbardziej jednak intrygował mnie jedyny między nimi mój rówieśnik, zgrabny, długowłosy blondynek, ubrany z kozacka po paziowsku.
- Taki młody, a już artysta.
Dowiedziałem się, że nazywa się Pruszkowski.