OLGA BOZNAŃSKA

Słynni portreciści sławne portrety

portrety olejny Boznańska

Wiedząc, jak bardzo lubi panna Olga Chopin'a, artysta gra »preludjum desz= czowe«, następnie walca —którego finale przechodzą w czarodziejską melodję ludową z »Wesela« Wyspiańskiego. Jesteśmy porwani w wirujące koło wspomnień: Kraków, Wyspiański, Akademja Sztuk Pięknych, Matejko, Wawel, Monachjum i — — powoli z chaotycznej mgławicy obrazów układa się film, gdzie treścią staje się życie naszej artystki!

Ma lat 9. Budzi podziw rodziców i otoczenia swoim talentem rysunkowym. Pierwsze wskazówki artystyczne otrzymuje w Muzeum na kursach Baranieckiego od Józefa Siedleckiego. Przelotnie pracuje także u Lipińskiego i Piotrowskiego. Zdolna i pilna uczenica, zwraca uwagę krakowskich artystów a pochwała Matejki zapewne przeważyła szalę wahań ojcowskich w sprawie dalszego kształcenia córki. Powoli Kraków staje się zacisznym młodemu ptakowi, któremu podrosły skrzydła, iż chciałby lecieć w świat szeroki. Zagranica! Monachjum, Włochy, Paryż, ten czarodziejski młyn, który przemiela młodych uczniów na wytrawnych majstrów.

Jest to u nas epoka wszechwładnego panowania Matejki i jego szkoły histo= rvc;nego malarstwa. Dolatują wprawdzie przytłumione echa dokonanej rewolucji artystycznej zwanej impresjonizmem, ale są to kawały o »zielonej krowie, o nie= bieskiej trawie, o fioletowym śniegu«, które bawiły zarówno publiczność jak arty= stów. Niewzruszony dogmat o »lokalnym kolorze« więcej trafiał do oka artystów i publiczności jak warjackie kombinacje młodych łobuzów, którzy zresztą starali się być odstraszającym przykładem zarówno w sztuce jak w głoszonych teoriach.

W tym czasie dwa ogniska sztuki w Europie przyciągały artystów: Paryż i Monachjum. Dziś, gdy odgradza nas od narodu niemieckiego kilkadziesiąt lat za= żartej walki germanizatorskiej, wydaje się nam dziwnem, jak to miasto niemieckie mogło wywierać urok na polskich artystów. Atoli wówczas był to początek walki toczący się w Prusach. Bawarów uważano za odrębny typ od reszty Niemców-sympatyczny — nawet wrogi Prusakom. Dla Polaka Paryż był zadaleko — Monachjum bliżej. Francja po klęsce 71 r. podnosiła się —a zwycięzkie Niemcy siedmiomilowymi butami kroczyli w dobrobycie. Wittelsbachowie stolicę swą przemienili w nowożytne Ateny. Imiona Lenbacha, Kaulbacha, Pilot/ego, Stucka i innych, roznosiła szeroko po Europie a zwłaszcza u nas — germańska reklama. Nasi artyści znajdowali bardzo przyjazne przyjęcie w tym grodzie, któremu przyświecał przykład idący z tronu. Łatwość wyrobienia sobie stosunków i zarobku, możliwość długiego kredytu, poszanowanie uczuć narodowych, wszystko to wpływało na zaciśnięcie węzłów z mieszkańcami. Tam Polak żył w rodzinie i w tem tkwiła cała siła przyciągania tego miasta. To też niektórzy, jak Józef Brandt i Alfred Wierusz Kowalski, osiedlili się na stałe. Nie przesądzając wartości wpływu monachijskiego należy stwierdzić/, iż szkoła ta wycisnęła głębokie piętno na pewnym okresie malarstwa polskiego, gdyż prawie wszyscy artyści nasi od Matejki do najnowszych czasów — tamże studjowali.

czytaj dalej - następna

strony: [1 Boznańska portrety] [2 Boznańska portrety] [3 Boznańska portrety] [4 Boznańska portrety] [5 Boznańska portrety] [6 Boznańska portrety] [7 Boznańska portrety] [8 Boznańska portrety] [9 Boznańska portrety]